Refleksje uczestników
Po raz kolejny dane mi było uczestniczyć w zorganizowanych przez Księdza Piotra dniach skupienia w Myczkowcach (22-23.10). Bardzo cieszę, że mogłem wziąć udział w tym spotkaniu, którego jedyną wadą było to, że zbyt szybko się skończyło.
W dzisiejszym zabieganym świecie, w którym na wszystko brakuje czasu mogliśmy jak biblijna Maria, siostra Marty zapomnieć o codziennych obowiązkach, usiąść u stóp Chrystusa i wsłuchać się w jego słowa płynące z kart Ewangelii. Panująca na takich spotkaniach atmosfera wyciszenia, skupienia, modlitwy ale także odpoczynku i poczucia wewnętrznej radości pozwoliła na nowo zaczerpnąć sił zarówno fizycznych jak i duchowych.
Duchowym przewodnikiem naszej wspólnoty stał się błogosławiony Jan Paweł II, którego pierwsze w historii liturgiczne wspomnienie mogliśmy przeżywać w pierwszy dzień naszego pobytu w Myczkowcach. Nasza radość była tym większa, że tej szczególnej Eucharystii przewodniczył pasterz kościoła – biskup Jan Niemiec, który wygłosił także dla nas homilię w drugim dniu rekolekcji.
W drodze powrotnej mogliśmy na krótką chwilę zatrzymać się w strachocińskim Sanktuarium Św. Andrzeja Boboli. To szczególny święty, który wielokrotnie przychodził z pomocą naszej Ojczyźnie w czasach szczególnie trudnych dla wiary chrześcijańskiej.
Wierzymy, że będzie skutecznym orędownikiem także w naszych niełatwych czasach.
Uczestnik
********
Wyjazd do Myczkowiec był oderwaniem się od ziemi. Ciało zostało oddelegowane na urlop od obowiązków, duch zaś zaprzęgnięty do pracy. To był czas patrzenia i dostrzeżenia, słuchania i usłyszenia.
Budująca się układanka pozornie przypadkowych wydarzeń okazała się być misternym, zaskakującym planem Bożym. Pan przypomniał mi, że czuwa nad światem i jest władcą zdarzeń. W dodatku Miłosiernym i niebywale szanującym wolną wolę człowieka. Miłość Boga, jako atrybut jego ojcostwa, w sposób dziwnie nie emocjonalny zastąpiła mi drogę, ukazując i ogarniając moją własną nieudolność. To był czas przyglądnięcia się sobie, swojemu wnętrzu, zweryfikowania postaw i umocnienia w próbie otwarcia się na Boże plany.
W efekcie wracało nas więcej niż wyjechało. Przywieźliśmy w sercach św. Andrzeja Bobolę.